Sonett-Forum

Normale Version: Norwid, Cyprian: Z Pokładu Marguerity Wypływającej Dziś Do New-York
Du siehst gerade eine vereinfachte Darstellung unserer Inhalte. Normale Ansicht mit richtiger Formatierung.
Z POKŁADU MARGUERITY WYPŁYWAJĄCEJ DZIŚ DO NEW YORK

I

Cokolwiek słońca w żaglach się prześwieca,
Omuska maszty lub na fale s-pryska;
Mgły nikną niby zasłona kobieca,
Obłoki widać za nią jak zwaliska!...

II

"Czemu zwaliska? i czemu zasłona?
"Czemu niewieścia...?" - krytyk niech już pyta
I niech oskarża muzę, że zmącona
W harmonii-pojęć-swoich ta kobiéta -

III

Ja, nie wiem... widzę, i rzecz kreślę smutno,
Jakbym był jednym z ciągnących żurawi,
Co cień swój wiodą przez masztowe-płótno,
Nie myśląc, czy stąd obraz się zostawi!...

IV

Ja nie wiem... końca, nigdy nie wiem może,
Lecz...
- - - - (tu mi przerwał sternik)
- - - - - - - - - - - - - - - - - - ...szczęść wam Boże...