Sonett-Forum

Normale Version: Adam Mickiewicz: Stepy Akermańskie
Du siehst gerade eine vereinfachte Darstellung unserer Inhalte. Normale Ansicht mit richtiger Formatierung.
Adam Mickiewicz

Stepy Akermańskie


Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi;
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.

Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu,
Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;
Tam z dala błyszczy obłok? tam jutrzeńka wschodzi?
To błyszczy Dniestr, to wzeszła lampa Akermanu.

Stójmy! - jak cicho! - słyszę ciągnące żurawie,
Których by nie dościgły źrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,

Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.
W takiej ciszy! - tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. - jedźmy, nikt nie woła.




Steppe Akermanskie

In kargen Raum gedrungen, ozeanisch weiten,
taucht mein Wagen ein, ein schwerer Kahn, gezogen
durch das Blütenmeer, rauschende Wiesenwogen,
weicht Inseln, Riffen aus, muß mit den Stürmen streiten.

Ein Dämmern senkt sich, doch kein Stern will mich geleiten
hab ich den Himmel nach Vertrautem überflogen.
Was glimmt dort? Zieht der Morgenstern schon seinen Bogen?
Als Morgengruß woll’n Lichter übern Dnjestr gleiten.

Sei still! Hoch ziehn die Kraniche in langen Ketten,
So hoch daß sie selbst wachem Falkenblick entgehen,
Ich hör, sich Schmetterlinge in die Winde betten.

Schlüpft hier `ne Schlange durch das Gras? ... Die Ähren wehen...
Ich horche weit, auf Stimmen aus vertrauten Stätten;
aus Litau’n... Weiter! ... niemand ist zu hör’n, zu sehen.